Jak skutecznie zarządzać czasem? Część 1

Dziś chciałabym popracować nad skutecznym zarządzaniem czasem –  zaczęła swoją sesję coachingową jedna z moich angielskich klientek.
Przedtem wyjechała na weekend z rodziną i złapała się na tym, że nie było zbyt miło ciągle myśleć o niedokończonej pracy (jest projektantką) i o zbiżającym się terminie oddania projektu. Weekend na farmie miał być relaksujący…


Na liście symptomów, które uniemożliwiły jej relaks  znalazły się:  martwienie się, brak skupienia na tym, co robiła, niemożność bycia obecną tu i teraz, ogólny brak równowagi i czucie się tak ‘jakbym była z rodziną tylko ciałem, ale nie duchem’.

Jeśli kiedykolwiek ci się to zdarzyło, wiesz o czym mówię. Jeśli na dodatek jesteś zajętym rodzicem pracującym, rośnie prawdopodobieństwo doświadczania stresu z powodu nieumiejętnego zarządzania czasem.  Ponadto dzieci są świetnymi obserwatorami i doskonale wyłapują chwile duchowej nieobecności rodzica, który spławia je standardowym ‘mhmm’ udając, że słucha…

Thich Nhat Hanh, znany mistrz Zen naszych czasów, dobrze opisał podobną sytuację w swojej książce ‘Cud uważności’, pokazując, że dzięki świadomości i praktykowaniu mindfulness – uważnej obecności nie ma potrzeby dzielenia czasu na ‘tylko mój czas’ i ‘czas, który spędzam z inną osobą’. Jednak zanim dojdziemy do tego etapu, warto przedtem zastanowić się, jakie mamy zwyczaje i tendencje związane z planowaniem i organizacją naszego czasu.

Wszystko zwykle zaczyna się od tego, jak bardzo szanujemy i cenimy samych siebie, bo to jest często odzwierciedlone w sposobie, w jaki codziennie zarządzamy czasem. Na przykład, jeśli tu i teraz porównałbyś się do samochodu, jakbyś teraz wyglądał? Byłbyś czysty, błyszczący, zadbany, wskaźnik paliwa na ‘pełen’? A może byłbyś nieco zardzewiały, z poplamionymi siedzeniami, niezbyt dobrze działającą skrzynią biegów i niemal pustym bakiem?

Byłbyś autem, którym ktoś  jeździ non-stop,  nie robiąc przerw ani na parking, ani na tankowanie na zapas, czy pojazdem, który jeździ tylko w określonych godzinach, a wieczorem jest bezpiecznie odstawiany do garażu? Czy kierowca czułby się w twoim wnętrzu naprawdę komfortowo i wygodnie, czy traktowałby cię wyłącznie jako środek transportu, który można maksymalnie eksploatować, bo gdy się zepsuje, zawsze można przecież kupić nowy?

Większość z tego, co zobaczyłeś w wyobraźni możesz odnieść do ciebie i twojego ciała, z tym że tego ostatniego nie możesz tak łatwo wymienić na nowszy model. (Nie, ten artykuł nie jest sponsorowany przez producentów samochodów…) c.d.n.

PS Zdjęcie w tematyce metafory motoryzacyjnej – model, który wpadł mi w oko w czasie wizyty w Muzeum Mercedesa w Stuttgarcie :)

Czytaj dalej: Jak skutecznie zarządzać czasem – część 2 

 

Daj mi znać, co w tym wpisie Ci jest dla Ciebie przydatne – zostaw swój komentarz w dole strony.

—> Zostańmy w kontakcie! Dołącz do mojego newslettera (wysyłka rzadko, ale inspirująco!) i odbierz

„7 zasad skutecznej komunikacji na bazie autentyczności – KOMUNIKACJA 50 na 50”

Lubisz oglądać nagrania? Sprawdź moją inspirację dla Ciebie tutaj

Znasz kogoś, komu ten wpis może się przydać? Kliknij jedną z opcji poniżej i udostępnij znajomym – bo razem zainspirujemy więcej osób! Dziękuję :)

3 Komentarze

  1. Magdalena Soboń pisze:

    Świetne metafory! Czasem też mam takie właśnie chwile, zwłaszcza w weekend lub gdy mam się z kimś spotkać, zawsze mam wrażenie, że jednak mogłabym robić coś ‘dla swojego biznesu’ a nie ‘nie robić nic’. Choroba naszych czasów, bo przecież wypada ciągle coś robić i to najlepiej pożytecznego i sensownego, a zwłaszcza pracować, prawda? :) Fajnie, że o tym piszesz i zwróciłaś na to uwagę! Ja staram się medytować i to mnie sprowadza na właściwe ścieżki ale nad zarządzaniem sobą w czasie muszę jeszcze sporo popracować :) Pozdrawiam

  2. Bardzo ciekawy komentarz, dziękuję! :) Dobrze, że o tym wspominasz, Magda. W natłoku informacji i kultu działania w naszej kulturze trudno nam przestać myśleć o tych wszytskich rzeczach, które moglibyśmy robić, gdy pozwalamy sobie na nicnierobienie :) Każdy z nas ma takiego Wenętrznego Popychacza. Warto sobie jednak uświadomić, że to tylko częśc naszego Ego. Popychacz do spółki z Wewnętrznym Krytykiem, który nieustannie każe nam porónywac się z innymi, mogą skutecznie pozbawiać nas radości życia – ale tylko do chwili, gdy nauczywmy się stosować postawę Wewnętrznego Obserwatora, który pozwala na wyluzowanie zauważenie tych wszystkich innych aspektów naszego Ego. Podejście mindfulness – praktyki uważności i Zen Coachingu bardzo w tym pomagają. Powodzenia w zarządzaniu sobą i czasem! :)

  3. jogosfera pisze:

    Daje do myślenia… Staram się być tu i teraz, ale wiadomo, że bywa różnie ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnij